Strony

piątek, 17 kwietnia 2020

Prolog



Kilkanaście miesięcy wcześniej 


Z głośnym śmiechem podążam za tobą przez kolejny korytarz, trzymając się kurczowo twojej dłoni. Jeszcze mocniej splatając ze sobą nasze palce. Byłam niemal do łez rozbawiona twoim kolejnym potknięciem się na prostej drodze. Obydwoje byliśmy już porządnie wstawieni po wypiciu sporej ilości różnorakiego alkoholu, ale w zadziwiający sposób, to i tak ja znajdowałam się w o wiele lepszym stanie od ciebie. Widocznie moje nastoletnie niezwykle buntownicze lata z mocno zakrapianymi imprezami na coś się w końcu przydały, wyrabiając sporą tolerancję na wypite procenty. Przynajmniej stałam teraz prosto na nogach bez żadnego większego problemu. Choć nie miałam zamiaru ukrywać, że odczuwałam coraz większe zmęczenie naszymi wyczynami na parkiecie, z którego nie schodziliśmy przez długie godziny oraz niewygodnymi butami na obcasie, których wprost nienawidziłam. Ogromnie tęskniąc za swoimi ulubionymi trampkami.


Musiałam jednak przyznać przed samą sobą, że dawno się już tak dobrze nie bawiłam, jak podczas tego dobiegającego końca wesela. Wieczór spędzony w twoim niespodziewanym towarzystwie był najlepszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła od dnia, gdy Sophie tak po prostu zatrudniła mnie w swojej restauracji, ratując tym samym od przymusowej eksmisji z tej ponurej nory zwącej się ukochanym domem, gdyż moją wspaniałą mamusię zupełnie to nie obchodziło. 


- Może wejdziesz? - proponujesz ledwo zrozumiale, gdy w końcu stajemy przed twoim pokojem z zamiarem pożegnania się ze sobą.
- Chyba nie powinnam - ostatnie resztki zdrowego rozsądku przebijają się przez opary alkoholu skutecznie atakujące mój rozum.
- Daj spokój. Michael i tak nie wróci do rana. Zapewne urządzą sobie z Inge całonocny maraton pogodzenia - patrzy na mnie sugestywnie. Po czym obydwoje wybuchamy głośnym śmiechem. Wciąż nie mogłam uwierzyć w ich pokręconą historię, ale najważniejsze, że miłość zatriumfowała. Nawet jeśli zupełnie nie rozumiałam, co znaczy kogoś naprawdę kochać. - Chodź, Heidi. Nie chcę być dzisiaj sam - patrzysz mi głęboko w oczy, oczekując zgody. Po czym łapiesz za rękę, a przez całe moje ciało zupełnie nieoczekiwanie przechodzi potężny dreszcz tak dawno nieodczuwanego przeze mnie podniecenia. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Przecież ty nawet nie byłeś w moim typie. Nigdy nie podobali się mi ułożeni i grzeczni faceci z dobrego domu. Dobrze wiedziałam, że to nie moja liga i nigdy żaden z nich nie zainteresowałby się mną na poważnie. Dlatego wolałam skreślać ich na samym starcie. Tym razem mimo to, jak w jakimś transie, podążam za tobą przekraczając próg pokoju. Nie zważając na jakiekolwiek konsekwencje tego wyboru. Po prostu tego chciałam i to było w zupełności dla mnie wystarczające. Wychodziłam z założenia, że trzeba żyć trwającą chwilą, zamiast potem żałować, że czegoś się nie zrobiło.


Opieram się o głośno zatrzaśnięte za nami drzwi, oddychając ciężko. Czując jak atmosfera między nami gwałtownie gęstieje. Wystarczył mi krótki rzut oka na ciebie, aby mieć pewność, że myślimy doķładnie o tym samym. Sekundę później czuję już twoje usta na swoich. Bez żadnego zawahania odwzajemniam ten gwałtowny pocałunek pełen zachłanności i pożądania. Daję się w pełni porwać ogarniającej nas żądzy. Przyciągając cię jeszcze bliżej siebie, zaczynam nierówną walkę z guzikami od twojej koszuli. Zrzucając to wszystko na wypity przez nas alkohol.


- To tylko ta jedna noc. Rano o tym zapominamy, jasne? - wyszeptuję pomiędzy kolejnymi pomrukami wyrażającymi odczuwanie coraz większej przyjemności przeze mnie. Dobrze wiedząc, że inne rozwiązanie nawet nie wchodziło w grę. Nie było więc sensu robić sobie jakiejś złudnej nadziei.
- To przecież oczywiste - zapewniasz niezwykle trzeźwo, odrywając się na chwilę od całowania mojej szyi i poszukiwania zamka od sukienki. Przez sekundę czuję lekkie ukłucie niewytłumaczalnego żalu. Być może naiwnie liczyłam, że zaprzeczysz moim słowom. Co przecież było niedorzecznością stulecia. Zupełnie się nie znaliśmy. Byliśmy sobie całkowicie obcy i tak miało już pozostać.
- Skoro więc wszystko mamy wyjaśnione, to przejdźmy nareszcie do rzeczy. Nie chcę dłużej czekać. Zobaczmy, co takiego potrafisz - dwa razy nie trzeba ci tego było powtarzać. Przyjmujesz moje zaczepne wyzwanie. W mgnieniu oka przenosząc nas na łóżko. W pośpiechu próbujemy się pozbyć reszty naszych zbędnych w tym momencie ubrań, coraz bardziej się przy tym niecierpliwiąc. A potem, gdy już się nam to udaje, jest tylko zaskakujące porozumienie, zwykle nieprzytrafiająca mi się namiętność i obopólna rozkosz, która przysłania wszystko inne. Zabierając mnie wprost do raju, wywołującego prawdziwą ekstazę, gdzie jeszcze nigdy z nikim innym nie byłam. Choć za żadne skarby nie przyznałabym się nigdy nikomu do tego, że to był najlepszy seks w moim życiu. A już na pewno nie tobie.


Po wszystkim z szerokim uśmiechem zasypiam w twoich ramionach. Obdarzając cię całusem w policzek na dobranoc. Po raz pierwszy czując się przy kimś tak właściwie i dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie. Cieszyłam się panującą dookoła ciszą. Wiedziałam też, że przy tobie nic mi nie grozi. Szkoda tylko, że miało to potrwać zaledwie kilka godzin. Dlatego staram się wykorzystać to do maksimum i zapadam w tak zbawienny dla mnie głęboki i spokojny sen, którego od bardzo dawna nie doświadczyłam. Skrycie marząc, aby ta chwilowa bańka szczęścia nie kończyła się wraz z nadejściem poranka, gdzie czekała na mnie ponura rzeczywistość mojego beznadziejnego życia z marnymi perspektywami na przyszłość. 

6 komentarzy:

  1. Seriooooooo? to mnie zaskoczyłaś! Ja uwierzyłam wtedy, że oni nic ze sobą nie robili XD a tu proszę...Jeszcze dla Heidi to był najlepszy seks w jej życiu! nieźle
    Co do dziewczyny, to bardzo ciekawi mnie jej przeszłość, która z jej myśli wcale nie zapowiadała się tak kolorowo.
    I Stephan...coś ty narobił!? teraz wszystko naprawiaj, bo troszkę wykorzystałeś dziewczynę :/ ona też w sumie chciała, ale większa wina po stronie faceta!
    Całonocny maraton pogodzenia <3 I&M oł yeeee!
    Czekam na ciąg dalszy, zaczęło się świetnie!
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. O masz Ci los! Ja tak coś czułam, że wspólna noc Heidi i Stefana wcale nie skończyła się tak niewinnie, ale oboje tak gorliwie o tym zapewniali, że już nie wiedziałam, w co wierzyć :D Teraz jednak wszystko się wyjaśniło i mam już potwierdzenie, że oboje zdecydowali się iść na całość i dać się ponieść temu pożądaniu, które nieoczekiwanie nimi zawładnęło :) Bardzo jestem ciekawa postaci Heidi, na razie nie wiele o niej wiemy, jedynie, że miała dość nieciekawą przeszłość i że jest typem buntowniczki. A co taka buntowniczka będzie miała wspólnego ze spokojnym i ułożonym Stefanem? Już zacieram ręce na ich historię, którą na pewno będę śledzić z wielkim zaangażowaniem! :)
    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać (nie)cierpliwie na pierwszy rozdział ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh la la ^^ czyli jednak nasz grzeczny Stefan zaszalał pamiętnej nocy po weselu Sophie i Halvora :) Jestem zaskoczona! Obawiam się jednak, że ich postanowienie nie będzie wcale łatwe do zrealizowania. Heidi po raz pierwszy poczuła "coś więcej" co nigdy wcześniej się jej nie zdarzyło. Więc Austriak nie będzie dla niej jedynie przelotną przygodą o której po kilku dniach zapomni. A i on nie jest typem, który wykorzystuje okazje. Ciekawi mnie co dla nich przygotowałaś :) Wiem jedno, na pewno nie będzie łatwo! :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mnie zaskoczyłaś :D Ja naprawdę uwierzyłam ich zapewnieniom , że do niczego nie doszło i oboje zasnęli, po zbyt dużej ilości alkoholu.
    A tu popatrz taka niespodzianka ;)
    Już nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału. Jestem cholernie ciekawa jak potoczą się losy naszych bohaterów:) Na pewno nie zapowiada się, że któreś z nich zapomni o tej jednej nocy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ło, ło, ło, że co tu się stało. Tak od razu z grubej rury? Ja myślałam, że oni to tak na razie tylko do siebie wzdychają czy coś, a zasnęli obok siebie, bo im procenty do mózgów uderzyły. A tu takie zaskoczenie.
    Ale cóż, Heidi i Stefan przeżyli wspólnie wspaniałą noc. I Heidi wyjątkowo się podobało. A to coś znaczy. Więc czuję, że między nimi jeszcze będzie ciekawie.
    Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń